Wiersze
Prezentowane są tylko nieliczne i wybrane wiersze
po więcej zapraszamy do lektury książek Czesława Maja
ADWENT
Przyszedł na Świat Adwent święty
Serce ludzkie dziś się korzy
Oczekując na zbawienie
Na szczęśliwy pokój Boży.
Już ligawa rzewnym głosem
O świtaniu echem woła
Chociaż mrok ziemię otula
Spieszą ludzie do kościoła.
Słychać pieśni adwentowe
Kościół w fiolet się odziewa
Przypomina człowiekowi
Jak to szybko czas upływa.
Żywot człeka szybko minie
Pośród smutków i frasunku
Czas przypomnieć dziś w Adwencie
O ostatnim rozrachunku.
Trąby Archanielskie zagrzmią
Na dzień sądu w ostre głosy
Prośmy więc dzisiaj w pokorze
Spuśćcie rosę nam niebiosy !
ZADUSZKI NA WSI
Wstaje mglisty dzień ponury,
Dzwon od rana huczy z wieży
Dziś Zaduszki, Święto Zmarłych,
Każdy na mogiły bieży.
Widać z dala biel chryzantem,
Gorejących świateł krocie,
Cmentarz tonie dziś w zieleni
Na jesiennej, zimnej słocie.
Ludzie stoją zadumani,
To co przeszło już nie wróci.
Wiatr w gałęziach tylko górą
Jakieś dziwne pieśni nuci.
Słychać szepty modlitewne,
Czasem znowu jakieś łkanie,
To za tymi, co odeszli
Wieczny pokój, daj im Panie!
NASZYM ZMARŁYM
Tam wciąż kieruję swoje kroki
Czasem rozmyślam godzinami
Gdzie cmentarz wiejski, miasto zmarłych
Cichy zakątek pod lipami.
Wspominam tych co tu spoczęli
Dla nich już teraz życie wieczne
To tylko po nich pozostało
Trochę zadumy, łzy serdeczne…
Nisko pochylam swoją głowę
W gąszczu się płomyk świecy pali
Tu tylko, krzyże są świadkami
Tych co cierpieli i kochali.
Przez całun kiru, przez żałobę
Człowieczą mękę w dniu konania
Jak balsam krzepi moją duszę
Przyszła nadzieja zmartwychwstania.
NAD MOTYCZEM
Nad Motyczem zmrok zapada
Jesień szare mgły rozściela
Barwne liście wiatr rozwiewa
I gra w drzewach jak kapela
Gdzieś znad jezior Lubelszczyzny
Dzikie gęsi nadleciały
Zagęgały nad Motyczem
Może wioskę pożegnały
To się wznosi to się zniża
Biały strzęp babiego lata
Szaro-czarny dym z ogniska
Gęstą smugą w niebo wzlata
Słonko gdzieś za horyzontem
Zabłysnęło jasną zorzą
Aby rzucić blask ostatni
Na kapliczkę z Matką Bożą
A ja patrząc na to wszystko
Zadumałem się głęboko
Ileż piękna jest tu wkoło
Którym można cieszyć oko.
NA WNIEBOWZIĘCIE
Raz do roku w wielkie Święto
Schodzi cała uśmiechnięta
Niby zjawa, cudna Pani
Matka Boża Wniebowzięta
Zioła kłonią przed Nią główki
Kwiaty hołd oddają niemy
Ona idzie, patrzy, słucha
Po tej naszej polskiej ziemi
Zapatrzona w nasze łany
Oczy pełne ma piękności
Bo w Jej sercu jak w świątyni
Płonie wieczny znicz miłości
Wzięła szarą grudkę ziemi
Sama dobroć, rozmodlona
Chociaż cała w glorii nieba
Rzewnie tuli ją do łona
Weźmie Maria w niebo ziemię
Nasze kwiaty, nasze zioła
Przed tron Syna wszystko stawi
Gdzie Cheruby chylą czoła
O dniu, w którym triumfujesz
Cały naród Ciebie prosi
I Tedeum uroczyste
Hen po polskiej ziemi głosi.
NA CZEŚĆ MATKI BOŻEJ WNIEBOZWIĘTEJ
Przez polską ziemę idzie świetlana
O twarzy lilii, wciąż uśmiechnięta
To Matka nasza Niepokalana
Z duszą i ciałem do nieba wzięta.
Postać jej zdobią kwiaty i zioła
Z różańcem świętym dla nas zachęta
Spieszy przez pola, wioski i sioła
To Matka nasza dziś Wniebowzięta.
Dzisiaj w świątyniach modlą się wierni
W krąg radość wielka z Maryi święta
Niechaj Cię wszystkie serca uwielbią
O Matko nasza dziś Wniebowzięta.
Pozostań z nami Pani na zawsze
O Tobie cały naród pamięta
Wspieraj nas w trudzie i poniewierce
Twą świętą łaską, o Wniebowzięta.
MOJA TĘSKNOTA
Pieśni moje, pieśni
Skąd mi się bierzecie
Jakoś bez was smutno
Na tym bożym świecie.
Kiedy się wyśpiewam
Wami się uraczę
Czasem się uśmiechnę
To znowu zapłaczę.
Nieraz pieśń tęsknoty
Z mej piersi ulata
Kiedy wspomnę dawne
Moje młode lata.
Bo te moje lata
Przeszły dawno, szkoda
Tylko pieśń została
Wiecznie żywa, młoda.
16 października 1977 r.
NAD MOTYCZEM
Nad Motyczem zmrok zapada
Jesień szare mgły rozściela
Barwne liście wiatr rozwiewa
I gra w drzewach jak kapela.
Gdzieś znad jezior Lubelszczyzny
Dzikie gęsi nadleciały
Zagęgały nad Motyczem
Może wioskę pożegnały.
To się wznosi to się zniża
Biały strzęp babiego lata
Szaro-czarny dym z ogniska
Gęstą smugą w niebo wzlata.
Słonko gdzieś za horyzontem
Zabłysnęło jasną zorzą
Aby rzucić blask ostatni
Na kapliczkę z Matką Bożą.
A ja patrząc na to wszystko
Zadumałem się głęboko
Ileż piękna jest tu wkoło
Którym można cieszyć oko.
UKOCHAŁEM
Ukochałem swoją wioskę
Bo piękniejszej nie ma w świecie
Pokochałem całą duszą
Jeszcze jako małe dziecię.
Ukochałem nasze lasy
I chór ptasząt, który śpiewa
Lecz najwięcej naszą ziemię
Że nas żywi i odziewa.
Ukochałem wiejskich skrzypków
Gdy grywali młodym w tany
W takt bębenka i basetli
Siadywałem zasłuchany.
Ukochałem wsiowy naród
Co do pracy, śpiewki skory
Prawi gadki i legendy
W długie zimowe wieczory.
Ukochałem starą matkę
Choć wiek przygiął ją ku ziemi
I drewniane te kapliczki
Ze świątkami przydrożnymi.
Ukochałem naszą rzeczkę
Co od lat swe toczy wody
Tu grywałem na fujarce
Kiedy byłem jeszcze młody.
Ukochałem polską ziemię
Że pszenicą darzy, chlebem
I skowronka szare ptaszę
Co trzepocze się pod niebem.
Choćbym odszedł stąd daleko
To inaczej się nie stanie
Ja powrócę tu, zostanę
Bo tu moje jest kochanie.
SKOWRONEK
Poszybował gdzieś pod niebo
Szary śpiewak, ptaszę
Uniósł się hen pod błękity
Ponad pola nasze.
Śpiewał odkąd go pamiętam
W złą i dobra dolę
Kocham go jak przyjaciela
Tak jak kocham rolę.
Podczas pracy w skwarny dzionek
Człek gdzieś w cieniu siądzie
To przy śpiewie skowronkowym
Lżej na sercu będzie.
Po cóż szukać mi rozrywki
Nie dążę do tego
Mam wysoko pod chmurkami
Śpiewaka swojego.
7 kwietnia 1976 r.
LEŚNA CISZA
Stajemy z naręczami kwiatów
Tak zasłuchani w leśną ciszę
I tylko górą deszcz zacina
Sosnami wokół wiatr kołysze.
Dziś wspominamy tamte lata
Z uczuciem bólu, z okiem łzawym
Gdy terror wroga szalał wszędzie
A jego przemoc była prawem.
Oddali życie za Ojczyznę
Wspomnienia o nich nie zaginą
Jak o obrońcach z Westerplatte
O bohaterach spod Lenino.
O groby leśne, wy kurhany
Wyście przykładem serc niezłomnych
Z was bije siła i zwycięstwo
Bądźcie przestrogą dla potomnych.
Młodzieży polska, tyś przyszłością
Co dziś przeżywasz czas spokojny
Wspieraj Ojczyznę wiedzą, pracą
By nigdy już nie doszło do wojny.
Nad Polską znów wolności słońce
Biały się orzeł w górę wzbija
Niech trwały pokój, niechaj szczęście
Po wiek Ojczyźnie naszej sprzyja.
Wiersz napisany 17 czerwca 1973 r.; upamiętnia uroczystość odsłonięcia pomnika na zbiorowej mogile
w lesie pod Radawcem, gdzie spoczywa ponad stu mężczyzn z Radawca i okolicy rozstrzelanych 16
czerwca 1940 r. przez Niemców, w odwecie za śmierć niemieckiego kolonisty Bufala z Konopnicy.
ZADUSZKI NA WSI
Wstaje mglisty dzień ponury,
Dzwon od rana huczy z wieży
Dziś Zaduszki, Święto Zmarłych,
Każdy na mogiły bieży.
Widać z dala biel chryzantem,
Gorejących świateł krocie,
Cmentarz tonie dziś w zieleni
Na jesiennej, zimnej słocie.
Ludzie stoją zadumani,
To co przeszło już nie wróci.
Wiatr w gałęziach tylko górą
Jakieś dziwne pieśni nuci.
Słychać szepty modlitewne,
Czasem znowu jakieś łkanie,
To za tymi, co odeszli
Wieczny pokój, daj im Panie!
Wiersz zamieszczony w tomie „Gruszo polna graj na wietrze”, Lublin-Kraków 1980 r.
ADORACJA PRZY ŻŁÓBKU
Leży Jezus mały
Na sianie zielonym
Chociaż ta Dziecina
Jest Bogiem wcielonym.
Szopa zimna, nędzna
I biednie pokryta
Jednak chór aniołów
Dzisiaj Zbawcę wita.
Poprzez wioski, miasta
Góry i doliny
Idzie cała Polska
Do małej Dzieciny.
Dziękujemy dzisiaj
Za wszystko co mamy
Że cię mały Jezu
Serdecznie kochamy.
Wzorem ubogich pastuszków, którzy przybyli pokłonić się Panu, idziemy i my do żłóbka
kolędować Małemu. Zamiast podarunków zaśpiewamy mu staropolskie pastorałki, z kantyczek
pokrytych pyłem zapomnienia. Niech ludowa pastorałka roztacza dalej swój urok
i czar na naszej polskiej ziemi.
Tekst napisany dla chóru kościelnego na adorację przy żłóbku.
50. ROCZNICA ŚLUBU
Przed wielu laty staliście dwoje
Złączeni wspólną miłością
Byliście młodzi, pełni zapału
Patrzący w życie z ufnością.
Gdy kapłan wiązał Wam stułą ręce
I błagał Ducha Mądrości
Wam serca drżały, takie niepewne
O losy swojej przyszłości.
Stojąc w rozterce, niepewni jutra
Prosiliście wtedy ze łzami
Ażeby Chrystus jasny, promienny
Poszedł przez życie z Wami.
By Matka Boża cudna, anielska,
Dobra, najlepsza z matek
Strzegła od złego, łaską wspierała
W wychowywaniu dziatek.
Dziś gdy siwizna srebrzy Wam skronie
Niech miłość świeci jak promień słońca
Byście szli dalej, złączeni w jedno
Aż do samego końca…
Aby Was Pan Bóg w swojej dobroci
Za Wasze trudy, cierpienia
Przyjął jak Ojciec przyjmuje dzieci
Użyczył łaski zbawienia.
PODZIĘKOWANIE
Staję przed Tobą Panienko Święta
I chwile co szybko płyną
Chciałbym zatrzymać, by tu pozostać
I patrzeć w twą twarz Matczyną.
Jesienne wichry szumią nad światem
Drży serce ludzkie, co dalej będzie
Myśmy o przyszłość swoją spokojni
Bo chwałę Twoją głosimy wszędzie.
Dziś śpieszy rolnik na Jasną Górę
By zanieść plony swej ciężkiej pracy
Swoją Hetmankę Madonnę Czarną
Swymi darami uraczy.
Matką mu była krzywda dziejowa
Takie mu miejsce w narodzie dano
Za to, że żywił, bronił tej ziemi
To wrogiem ludu go nawet zwano.
Chłop, niestrudzony siewca i żniwiarz
Pracując nieraz we dnie i w nocy
By mu i braciom nie brakło chleba
Do Ciebie Matko zwraca swe oczy.
Czcigodne ręce Ojca Świętego
Pobłogosławią pól naszych dary
W tej chlebnej Hostii, w Eucharystii
Ludzkość odnajdzie szczęście bez miary.
Tylko z Maryją lud pójdzie w dzieje
Naród co nieraz doznał Jej łaski
Niech wejdzie w dalsze tysiąclecia
Niechaj rozsiewa cnót swoich blaski.
Jasna Góra, 5-6 września 1987 r.
ZAMKOWA GÓRA
Zamkowa góra cała w zieleni
Przypomina o przeszłości tej naszej ziemi.
Zamkową górę kwiecie okryło
Sławi z dawna ją legenda jak tu kiedyś było.
Mieszkał tu lud dzielny, jeszcze przed wiekami
Co zdrowo gromił Szweda nawet motykami.
Nasz motycki naród, któż o nim nie słyszał
Co to wielkim bohaterstwem historię swą pisał.
Zagrajcie mi dzisiaj radośnie w organy
Po wsze czasy niechaj słynie nasz Motycz kochany.
30 maja 1976 r.
Tekst napisany dla zespołu „ROLA”
SYMBOL LUDZKIEGO ZBAWIENIA
W rozgwarze życia idę opuszczony,
Jak pielgrzym wybrałem się w drogę,
Lecz moje kroki są takie niepewne,
Do celu trafić nie mogę.
Pełno zakrętów jest ciągle przede mną,
Stromych przepaści pośród udręk doby,
Jestem jak ślepiec gnany ciągłym strachem,
Kiedy zawodzą już ludzkie sposoby.
I zda się, nie ma znikąd wspomożenia,
Wśród nocy ciemnej zgasły jasne zorze,
Ja wołam wtedy jakby wpół umarły:
Zlituj się! Wspomóż mnie Boże!
Lecz jakieś światło tryska w mroku nocy,
Coś mówi do mnie z cicha do sumienia:
Patrz, krzyż Chrystusa nadzieją zwątpionych
Symbolem ludzkiego zbawienia.
Radość ogromna dech zaparła w piersi,
Dusza pożądać nic więcej nie może,
Stoję i żebrzę, nie wiem, co mam począć,
Ścielę swe serce przed Tobą w pokorze.
Wstaję do życia, jak cuchnący Łazarz,
Już nie ma we mnie wątpliwości cienia,
Z ufnością idę za Bożym Barankiem,
Za krzyżem, nadzieją zbawienia.
1984 r.
Wiersz publikowany w zbiorze „Ziarna wiecznej nadziei”, Lublin 1994 r.